Stowarzyszenie zdesperowanych Chlipaków - Odc. 3
Nadzieja
Nudzi mi się...
Wertowałam listę na gadu-gadu i spoglądałam na opisy znajomych. Aha! Weruchna chyba nie najlepiej się czuje. Jej optymistyczne "Taka moja karma. Schrzaniłam sobie życie. Do not open" - Zapewne nie najlepiej świadczyło o jej obecnej samoocenie. Akurat była dostępna.
Matka głupich: Heja
Wera: Cześć...
Matka głupich: Co się stao? <opis>
Wera: Życie.
Matka głupich: To dolega każdemu, ale co konkretnie.
Wera: Pablo i jego opis na GG.
Matka głupich: Jaki ;>?
Wera: Nieważne...
Matka głupich: No mów!
Wera: <niedostępny>
Werka
Oddychałam wolno, starając się uspokoić. Trudno się dziwić Pawłowi. Był przystojny, inteligentny i wysportowany. Co mu po takiej smarkuli jak ja? Może mieć każdą. Jezu! Gdzie moja duma i wysokie mniemanie o sobie? Cholera! Idę się przejść.
Szimi
Przed oczyma ciągle miałam sytuacje z poprzednich wakacji... Niesamowite, że nadal tyle pamiętałam. Im bardziej chciałam o czymś zapomnieć, to to wracało ze zdwojoną siłą. Gorsze niż teksańska masakra piłą mechaniczną. Życie... To brzmi strasznie.
Odcinek krótki, bo jest u mnie Emilka i Młody jęczy, że mam schodzić...
Offline
Zabij brata bo zapowiadało się cudnie
Offline
Chciałabym
Ale jeśli będziecie trochę czekać to następny odcinek jeszcze bardziej się wam spodoba xD
Offline
a mamy inne wyjście??
Offline
No cóż...
Możecie czekać krótko, długo, albo bardzo długo...
Offline
wybieram to pierwsze
Offline
Stowarzyszenie zdesperowanych Chlipaków - Odc. 4
Klara
Rozmawiałam właśnie z Mikołajem na gadu-gadu. Jeny! Jaki on był słodki! Dzwonek do drzwi przywrócił mnie do rzeczywistości. 16:00. O tej godzinie to mógł być tylko mój starszy brat.
- Nie ma mnie! - Krzyknęłam.
Dzwonek stał się bardziej natarczywy.
- Sam sobie otwórz, leniu! - Wrzasnęłam.
Po kilku minutach miałam dość. Przeklinałam w myślach mojego brata. Że też akurat taki mi się trafił! Wstałam od komputera.
- Idę, idę! - Otworzyłam drzwi. To nie był mój brat, tylko Wera. - Kochanie! - Krzyknęłam zdziwiona. - Co ty tu robisz?
- Miałam dość, to przyszłam. - Odburknęłam.
- Ale... Na nogach?! Przez całe miasto?!
- Chciałam się przewietrzyć. - Ucięła, wchodząc do przedpokoju.
- Marnie wyglądasz... -Zauważyłam.
- No popatrz... - Odpowiedziała imitując zdziwienie. To nie było miłe.
- Skarbie, jeśli masz problem to mów. - Zaczęłam wolno, przypominając sobie sytuacje jak Wera się zachowywała gdy ja miałam doła.
- Życie. To mój problem. - Westchnęła żałośnie.
- Na to nic nie mogę poradzić... -Stwierdziłam starając się na tajemniczy wyraz twarzy. - Ale mam w zamrażalniku lody waniliowe na smutki. - Mrugnęłam do niej.
- Ale na moje smutki to potrzebna będzie chyba mega porcja. - Odpowiedziała delikatnie unosząc kąciki ust.
Nadzieja
Ha! Adi napisał na GG! A ja fruwam ze szczęścia. Już myślałam, ze się cholera nie odezwie...
Poprawka. LATAŁAM pod sufitem. Teraz ciężko opadłam na twardy grunt. Co ma znaczyć opis "KCA" ? Muszę się napić kawy. Dużo kawy!
Werka
Siedząc u Klary totalnie się odprężyłam. Kłopoty gdzieś wybyły, ale razem z myślą o Pawle. Może i to dobrze. Nie musiałam robić z siebie idiotki... Nie lubiłam się naprzykrzać znajomym. A może lubiłam, tylko wmawiałam sobie, że tak nie jest?
Mniejsza z tym.
Kla przysunęła sobie krzesełko naprzeciwko kanapy, gdzie siedziałam...
Klara
- To jak? - Zapytałam Werki siadając naprzeciw niej. - Kłopoty?
- Kłopoty to nasza codzienna karma. - Wyszeptała, przyciskając zieloną poduszkę do piersi.
- Gadasz jak jakiś cholerny Budda! - Odpowiedziałam.
- Wiem... - stwierdziła Wera uśmiechając się do mnie spode łba. - Taka karma...
Szimi
Miałam KOMPLETNIE dość szkoły. Po cholerę się uczę?! Mogłabym w tym czasie robić masę pozytecznych rzeczy, bo do kurki wodnej, na co mi fizyka w późniejszym życiu? No na co?! Idę na spacer...
Werka
Klara starała się nie wyciągać ze mnie informacji. Sama czekała, aż zacznę mówić. Byłam jej za to wdzięczna... Jednak się czegoś ode mnie nauczyła.
- Nienawidzę go...- Zaczęłam.- Albo nie! On nie jest niczemu winny... Nienawidzę siebie. Za moją własną głupotę. Jak mogłam uważać, że kiedykolwiek spodobam się Pawłowi?
- Werciu... - szepnęła łagodnie Kla, chwytając mnie za rękę. - Jesteś cudna! I przestań gadać takie bzdury!
- To nie są bzdury... - Odpowiedziałam smutno. - Tylko prawda. Taka moja karma...
- Tja... - Przytaknęła Klara. - Pamiętasz jak ci jęczałam, że Mikołaj nie odpisał na mojego Smsa, a ty mówiłaś, ze pewnie nie ma kasy na koncie i rzeczywiście tak było?
- No pamiętam...
- To teraz ja ci mówię, że Paweł cię zauważy, tylko to nie zadziała, jeśli będziesz na skraju załamania nerwowego, albo depresji.
- Przestań! - Krzyknęłam krztusząc się ze śmiechu.
- Ale ja mówię poważnie! - Odparła, mrugając. - Taka karma, słońce ;]
Kuniec części 4
Offline
Piękne to... lencia jakie w tej powieści wszystko romantyczne...
P.S no właśnie! Po cholere mi fiozyka ?!
Offline
Własnie po cholerę
A druga część jest niestety jeszcze bardziej romantyczna
A kicia twierdzi, że mino, że z zewnątrz jestem jak jakaś pieprzona kujonka, to wewnątrz mam naturę romantyka...
taaaaa...
Offline
Zgadzam się z kicią
Offline
Weź nie pieprz...
Dzisiaj robiłam P wykła;dy na temat narkotyków i przyszłości oraz o tym, że wolałabym ominąc niewygodny czas dojrzewania i mieć mały, biały domek. Gromadkę dzieci, które uczyły by się gdy na pianinie i czytały by Christie na dobranoc oraz przystojnego męża, który grałby mazurki Chopina na fortepianie, gdy ja siedziałabym na kanapie i popijała soczek. Oraz co rano pędziłabym do mojej prywatnej kliniki psychologicznej
Offline
łooo jakie plany, a ten przystojny mąż to ten o którym myślę??
Offline
Może spotkam kogoś na studiach
A Ksero i F [!!!] nie myślą na razie poważnie po przyszłości ...
Offline
skąd wiesz...
a może P??
Offline